top of page
Search

Pan, który nie bał się śmierci

Obok mnie stanął wiekowy, ale przystojny mężczyzna.

-Przysiądę obok pani. - powiedział

-Proszę - odparłam uprzejmie.

Podczas, gdy on usadowił się obok mnie, ja ponownie zaczęłam patrzeć na otaczających mnie ludzi. W autobusach jeśli nie czytam książki, czytam ludzi. Opowiadają mi historie o sobie poprzez mimikę twarzy, gesty, czy tembr głosu.


Wzrok zawiesił mi się na uśmiechu innego starszego pana z naprzeciwka. Adresatką tego uśmiechu była jego rówieśniczka, pani koło osiemdziesiątki. Opowiedziała mu na to zaskakującą reakcją. Zaczęła zasłaniać twarz ręką, mówiąc:

-Nie gniewam się, ale idź sobie, daj mi spokój!

Uśmiechnął się filuternie i mimo jej słów, podszedł do niej bliżej. Stanął tuż nad nią. Starsza pani wciąż nie była mu przychylna. On się jednak nie zraził. Znów sympatycznie ją zagadnął, choć była to mowa pośrednia, bardziej do sąsiadów z autobusu niż do niej:

-Jak można gniewać się tyle lat? Kilka lat? No jak?- powtarzał.

Obserwowałam dalej. Chwilę porozmawiali. Nawet półgębkiem uśmiechała się do niego. Nie wsłuchiwałam się w konwersację, ale widać było na twarzy starszej pani, że mu wybaczyła, cokolwiek zbroił.

Minęliśmy kilka przystanków.

Kobieta zaczęła szykować się do wyjścia. W jednej ręce trzymała siatkę z bułkami, w drugiej kulę. Kolega sprzed lat podał jej dłoń, by przytrzymała się podczas wstawania z siedzenia.

-Daj siatkę, pomogę ci.

Ale ona hardo chwyciła ją z powrotem:

-Jeszcze mi zjesz połowę!- ponownie obudziła się w jej głosie zaciętość.

Zaśmiałam się pod nosem, choć całkiem głośno.

Pan, siedzący obok mnie spuentował:

-Kłócą się.

-Nie, droczą. - odparłam.

Para wysiadła. Ich historia zamknęła się dla mnie wraz z odgłosem zatrzaskujących się drzwi autobusu.

Minęło kilka krótkich sekund ciszy, zanim mój “autobusowy” sąsiad ponownie zaczął do mnie mówić.


-Wie Pani, jestem szczęśliwym człowiekiem. - powiedział nagle.

Rzadko coś takiego słyszę od starszych ludzi. Najczęściej narzekanie na bóle i utyskiwanie na lekarzy.

-Jestem szczęśliwym, żyjącym samotnie człowiekiem.

Zaskoczył mnie. Słuch mi się wyostrzył, uwaga na tu i teraz.

-Można być szczęśliwym w samotności. - odpowiadam, gdyż tak istotnie uważam - Tworzenie par jest odgórnie narzuconym schematem kulturowym.

Pan kiwa głową. I tak sobie w tym temacie jeszcze chwilę przytakiwaliśmy.

-Miałem żonę. Ale nie był to udany związek. Człowiek jest odpowiedzialny. I zostaje. Taka jego natura.

-No tak, dzieci, kredyty, strach przed zmianą…

-Żona była chorobliwie zazdrosna. Nigdzie razem nie wychodziliśmy. Jak można było pójść gdziekolwiek, jeśli nie mogłem porozmawiać z żadną kobietą? Inaczej zawsze w domu była awantura. Odżyłem kiedy umarła.

Spojrzałam na człowieka, który nie bał się mówić otwarcie o swoich uczuciach. Mówił spokojnie i rzeczowo.

-Umarła dwadzieścia lat temu. I jestem szczęśliwy. Tylko znajomi patrzą na mnie jak na nienormalnego. Jak można czuć się dobrze w samotności?

-A w głębi duszy część z nich też by chciała wolności - odparłam - tylko może jeszcze o tym nie wiedzą.

-Potem umarł mój syn, a potem córka.

-Przykro mi.

Co jakiś czas zerkałam na niego, on na mnie. Nie był to typ człowieka, użalającego się nad sobą. Czułam, że to wszystko przebolał, zostawił i zaczął żyć, wzmocniony doświadczeniami.

Ale mam dobry kontakt z wnuczką. Codziennie rozmawiamy, odwiedzamy się.

-Ważne, żeby mieć kilka bliskich osób.

-A na co dzień mam co robić. Jak się jest samemu, jest co robić: zakupy, coś do jedzenia, pranie, posprzątać.

-Byleby nie leżeć w łóżku i nie gapić się w telewizor. - powiedziałam, mając przed oczami obraz mojego ojczulka, rozciągniętego na łóżku, w ręce pilot od telewizora, a przy dużym brzuchu kot.

-Przyznaję, czasem mi się zdarza taki dzień.

-Najlepiej odpoczywa się wśród natury.

Cała ja. Tak bardzo tęsknię za ciszą lasu.

-Poczekam, aż zrobi się cieplej. Wtedy jest przyjemnie.

-Teraz też jest przyjemnie…

I na temacie natury, zahaczając o puszczę kampinowską, skończyliśmy. Zaczęłam zbierać się do wyjścia.

-Dziękuję Pani za miłą rozmowę.

-Ja również dziękuję. Miłego dnia.

Spotkałam starszego pana, który poczuł, że żyje i nie bał się śmierci.


autorka: Monika Skarzyńska (Mo Green, www.pinkhat.live)

12 views1 comment

Recent Posts

See All

Kto Ja?

MADURAJ

bottom of page